środa, 17 lutego 2010

Od czego zacząć decoupage?

Często Panie pytają mnie co jest potrzebne w czasie zdobienia przedmiotów. Jakie narzędzia i preparaty trzeba kupić? Co czym można zastąpić? Co jest ważne w czasie zdobienia?
Na początku moich działań w decoupage niestety kupowałam dużo różnych rzeczy. Później okazało się, że większość z nich tak naprawdę jest niepotrzebna, a część mogłam zastąpić materiałami znanymi mi wcześniej, które stosowałam w zdobnictwie przy projektowaniu wnętrz.
Moje początki w zdobnictwie były pełne zaskakujących doświadczeń. Próbowanie różnych narzędzi, materiałów, preparatów itd. Było tego naprawdę ddduuużżżżoooo.
Z każdym sprawdzonym artykułem byłam coraz bliżej stworzenia sobie prawidłowego warsztatu pracy, ale nie obyło się bez ponoszenia sporych, jak się po zakupie okazywało, chybionych wydatków. Na początku by było taniej kupowałam tanie narzędzia, rozwadniałam kleje itp. Po pewnym czasie zrozumiałam, że to błąd. Dlaczego? Opiszę Wam kilka sytuacji, jakie mnie spotkały.
Pamiętam jak kupiłam żółty wałek do przyklejania tapet, by mieć czym dociskać wzory przyklejane na przedmiotach (bo do tej pory dociskałam palcami i fizeliną). Przyniosłam wałek do domu, ozdobiłam przedmiot i jakie było moje zdziwienie, kiedy zaczęłam nakładać lakier, a przyklejony wzór zaczął się podnosić. Co się okazało? Wałek zamiast dociskać wzór uginał się pod naciskiem ręki. Był za miękki. Poszedł więc do śmieci.
Następna historia to klej. Metoda rozwadniania kleju budowlanego jest mi znana. W zależności od ilości wody można było uzyskać klej do papieru lub do serwetek. Najgorzej było wtedy, gdy zapominałam proporcji. Albo niechcący nalałam za dużo wody. Serwetki się rwały, papier za szybko namiękał, itd. Miałam już szczerze dość tych słoiczków, rozlewania i rozwadniania. Tym większa była moja radość, kiedy na nasz rynek weszły kleje do decoupage. Niestety na wielu z nich się zawiodłam. Długo pozostawałam przy kleju firmy Delta. Był bardzo dobry, niestety nie jest już sprowadzany. A od około 4 lat jestem wierna firmie Heritage, której preparaty były przywożone z RPA w walizce.
Pędzle i farby to jeszcze inna bajka. Przebrnęłam przez farby, w których rozwarstwiały się składniki, szybko gęstniały, za szybko wysychały, które były tak gęste, że nie można było nimi malować. Albo których nie można było rozwodnić bo kiepsko mieszały się z wodą….. itd. Było tego dużo.
Te wszystkie moje próby doprowadziły mnie do stwierdzenia, że dobrej jakości sprzęt do pracy oraz dobrej jakości materiały to połowa sukcesu w uzyskaniu końcowego efektu w zdobieniu. I tej dewizy trzymam się cały czas.

Jak więc wygląda mój obecny warsztat pracy? (tutaj tylko zasygnalizuję, dokładniej omówię w następnych postach)

Wałek - zaczęłam stosować wałek do linorytów. Co mnie do niego przekonało? Jest wykonany z twardej gumy, więc nie ugina się pod naciskiem. Jest bardzo trwały, bardzo łatwo się go czyści. Za jego pomocą bardzo dobrze przykleja się wzory i wyciska nadmiar kleju. Dociskać można nim wzory z papierów, serwetek i jak ktoś chce to i wzory z papieru ryżowego. Powiecie pewnie, że jest drogi. Mój wałek używam już trzy lata, oceńcie więc same, czy rzeczywiście jest drogi.


Pędzle - różnej szerokości, przeważnie zakończony na prosto (dobrze rozprowadza się farbę po zdobionej powierzchni), czasami zaoblony (tak zwany “koci język”) do docierania w zakamarki i rogi szkatułek. Wykonane z tworzywa syntetycznego. Miękkie ale i sprężyste z akrylową rączką, przez co mogą dłużej stać w wodzie (w pędzlach z drewnianą rączką po pewnym czasie odpada farba).


Pędzel płaski (zakończony na prosto) możecie zastosować do podkładów, farby akrylowej (olejnej i akwareli) , wodnej bejcy oraz lakieru, ale wyłącznie akrylowego.

Gąbki do tapowania - nie używam typowych gąbek, na patyczku. Są sprzedawane w paczuszkach, w których jest 5-6 sztuk w cenie około 16 zł. Ja zastąpiłam je zmywakami, które tnę na mniejsze kawałki. Koszt niewielki, bo 10 sztuk można już kupić za 3 zł. Jak chcę, to je myję, a jak mi się nie chce, to je wyrzucam.

Papier ścierny - od grubości ziarna 240 przez 360, 400, 600 do 1000. Są papiery do drewna i do metalu. Proszę zwróćcie uwagę, których używacie, ponieważ papiery o tym samym numerze, ale przeznaczone do różnych materiałów, różnią się ziarnistością. Inną wielkość ziarna ma np. papier ścierny nr 240 do drewna, a inną do metalu.
Ja mam w swoim warsztacie papiery i do drewna i do metalu. Oczywiście używam jednych i drugich w zależności od stanu przedmiotu, z którym pracuję.

Szpachla do drewna - uważajcie w czasie kupowania szpachli. Niektóre są ziarniste (mają w sobie ziarenka piasku). Tymi się źle pracuje. Bardzo dobre są szpachle gładkie lub te, które zawierają w sobie niewielkie ilości drewnianych wiórków. Jeżeli chcecie użyć bejcy, to szpachla powinna być w kolorze drewna, by nie było przebarwień. Jeżeli będzie na przedmiot kładziona farba akrylowa, to szpachla może być biała.

Podkład - Podkłady dzielimy na transparentne (przezroczyste) i kryjące. Ja stosuję podkład, który widzicie na zdjęciu (dostępny jest w dwóch pojemnościach 380 ml i 750 ml). Dlaczego mam go w swoim zestawie? Bo kiedy wsiąknie w drewno, to zużywam mniej farby w czasie końcowego malowania. Poza tym, kiedy pomaluję przedmiot podkładem, to ujawniają się jego wszystkie niedociągnięcia, których nie widać ani na pierwszy, ani na drugi rzut oka. Bardzo przydatny w czasie malowania ciemnych powierzchni jasną farbą. I oczywiście zwiększa przyczepność farb na śliskich powierzchniach.


Fizelina - zabezpiecza wzór, by nie przykleił się do wałka, a na dodatek wsiąka w nią nadmiar kleju, który jest wyciskany przez wałek w czasie przyklejania wzorów.

Farby, klej, lakiery i narzędzia do wycinania - to obszerne tematy, które opiszę w następnych postach.

5 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za ten wątek. Ja też kiedyś używałam rozwodnionego wikolu, jednak nijak się ma do kleju Heritage. To samo z lakierami, tańsze żółkną i nie mają takiego połysku jakiego oczekuję. Co do pędzli gąbkowych, to użwyam gąbek ze sklepu typu za 4 złote. Kupuję zestaw gąbek i klejem uhu przyklejam do patyczka po stamperii. Praktycznie wychodzi taki sam kształt, a jak tanio ;-)
    A! Chcę też napomknąć, że kusicielką jesteś. PO ostatnim poście -jak zwykle- zaszalałam i zrobiłam u Cię niekontrolowane zakupy: samych POTRZEBNYCH rzeczy ;-)Czekam teraz na przesyłkę. Pozdrawiam
    Aga z Raculi

    OdpowiedzUsuń
  2. Super artykuł, zwłaszcza dla początkujących...ale nie tylko
    (też stosuję zmywaczki, Flugger jest niezastapiony a klej Heritage, który zresztą - TY GOSIU poleciłaś u siebie w sklepie jest rewelacyjny)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ivcia ciesze się, że jesteś zadowolona z kleju. Mam taką zasadę, że zanim wprowadzę jakiś produkt do oferty sklepu internetowego czy stacjonarnego to wpierw dany produkt muszę sprawdzić, przetestować i jeżeli jest O.K. to dopiero pojawia się w sprzedaży.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam- od jakiegoś czasu zaglądam na Twój blog, podziwiam przedmioty i czytam rady.
    Gąbeczki kuchenne stosuję na równi z resztkami materacyka piankowego;-), ale o fizelinie słysze pierwszy raz. Dziękuję i pozdrawiam. M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :) Moim pierwszym klejem był wikol...ale niestety ozdabiane przedmioty wychodziły nie zadowalająco. Serwetki nie naklejały się, a darły i motywy wyglądały na zmarszczone. Teraz zamierzam kupić klej Heritage lub Haftgrund, by zobaczyć różnicę. O flizelinie słyszę pierwszy raz - tak jak i o żelazku - nie wiem, na czym polega owo prasowanie i kiedy je zacząć. Chętnie dowiem się jak wykorzystać klej do tkanin czy świec. Pozdrawiam i zapraszam niteczkowyczar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...